To dopiero czwarty dzien a ja sie czuje, jakbym podrozowala juz dwa tyg.
Czas w G. H. plynie baaaaaardzo leniwie. Tutejsze psy szczekaja jakby mialy wieczne zapalenia pluc. Nas tez zaczynaja bolec gardla. Klimat?
Zwiedzamy Monastyr Voronet, potem szukamy miejsca, w ktorym mozna zjesc obiad. Połowa naszej wycieczki odpoczywa a my z Dorota łapiemy stopa do drugiego, ciekawszego Monastyru Humorului. To jest to!!! Okolo 19 zaczyna sie jakis obrzadek. Zakonnica bierze drewniany mlotek, drewienko i gra na cztery strony swiata. Nagralam to, posluchajcie. Do monastyru przyjezdzaja jacys zagraniczni goscie. Zostaja przywitani chlebem, piosenka i tancem. Ladnie :)