Pierwszym miasteczkiem, ktore postanowilam zobaczyc to Mazatlan.
Szczerze powiedziawszy myslalam, ze bedzie bardziej orginalne, natomiast okazalo sie kiepska kopia Puerto Vallarta.
Bardzo spodobaly mi sie plaze, bo mozna bylo pojsc 20 metrow w glab oceanu i dalej bylo plytko.
W Mazatlan przytrafily mi sie tez ceglowki spadajace z dachu rozwalajacego sie budynku. Na szczescie jedna uderzyla mnie w noge a nie w glowe. Z Mazatlan pozostala mi na kolejne dwa tygodnie olbrzymia, zmieniajaca kolory pamiatka.
+info
Jezeli bedziecie podrozowac do Mazatlan przez Tepic i pomyslicie, ze nie zdarzyliscie na autobus, bo pani w okienku sprzedala wam zly bilet to nie panikujcie. Okazuje sie, ze Tepic jest w innej strefie czasowej i trzeba odjac jedna godzine (np od czasu w Vallarta).