Wtorek to kiepski dzien. Uczymy sie na wlasnej skorze, ze komunikacja miedzymiastowa w Ruminii nie dziala tak dobrze jak pisza o niej w przewodnikach. Jezdzimy od miasta do miasta i probujemy dotrzec do Maramureszu. W koncu dwie osoby rezygnuja z dalszej drogi. Zostaje z Dorota.
Noc spedzimy w dwoch pociagach (wlasnie siedze w jednym z nich, jest pelny wiec nie ma obaw co do podrozowania noca - jest bezpiecznie). Okolo 8 dotrzemy od celu. A cel to Sighetu Marmatiei i Wesoly Cmentarz.